sobota, 30 sierpnia 2014

Typowo kronikarsko

Dziś trudny dzień. Bilans J., bilans i szczepienie A. oraz szczepienie F., a akurat dziś M. w delegacji z nocką. :(
Ale nie było tak strasznie jakbym z doświadczenia mogła się spodziewać.
Oczywiście, bardzo pomocna była obecność dziadka w przychodni. Przynajmniej A. nie robił demolki w gabinecie. ;)
Podsumowując:
J. widzi dobrze, ale ma krzywe łopatki. Dostałam skierowanie do ortopedy.
A. był taki dzielny w czasie szczepienia że nawet nie pisnął.
F. bardziej niż o kłucie złościł się że nie dostał piersi. Ale jednak go bolało.
Do września mam spokój ze szczepieniami. A wtedy też tylko F. B. za rok. J. za 3 lata. A. za 2.
Czy mówiłam już że nienawidzę szczepień? To jeden z niewielu aspektów macierzyństwa, który jest dla mnie tak bardzo trudny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz